Od 21 grudnia 2007 roku Polska jest członkiem układu z Schengen, wobec czego od tego czasu nie obowiązuje u nas kontrola paszportowa. Tak się składa, że moje trasy lotów odbywają się zawsze przez Kopenhagę, Frankfurt lub Monachium. Jak do tej pory jeszcze się nie zdarzyło, aby przepisy dotyczące wymienionego układu były na lotnisku przestrzegane.
Wejście w kierunku bram jest przeważnie "zakorkowane" długimi kolejkami, ponieważ Straż Graniczna szczegółowo sprawdza dokumenty i porównuje je z biletami. Robi to ślamazarnie, nie zwracając uwagi na obowiązujące przepisy.
Na pytanie odnośnie zasadności kontroli paszportowej pada przeważnie jedna odpowiedź (jeśli w ogóle jakaś pada) składająca się z ruchu ramion wskazującego na kompletną niewiedzę i obojętność.
Kolejna sprawa dotyczy przejścia przez wykrywacze metali. Zachowanie pograniczników pozostawia wiele do życzenia. Warunki, w jakich podróżni muszą przygotowywać rzeczy osobiste do kontroli urągają wszelkim zasadom. Dywanik, po którym trzeba przejść, jeśli sprawdzane jest również obuwie, jest brudny. Brakuje krzeseł, na których można obuwie zdjąć i założyć. Stolik do przygotowania bagażu jest tak mały, że ledwo na nim można coś zmieścić.
Strażnicy okazują skrajny brak szacunku i kultury wobec podróżnych, często w bardzo przykry sposób komentując – zwłaszcza obcokrajowców. Wszelkie uwagi lub pouczenia ze strony pracujących kontrolerów są często niekulturalne. Podam przykład – przede mną czekał na przejście przez wykrywacz obywatel Niemiec. Kontrolerzy kazali poczekać tak długo, aż dadzą znak. Po chwili z wielkim zażenowaniem zaczęli głośno i niegrzecznie komentować fakt, że wymieniony podróżny nadal czekał na na swoją kolejkę. Pomijam fakt kompletnego braku znajomości języków obcych – chociażby podstawowych zwrotów w języku angielskim.
Po przejściu przez wykrywacz, sprawdzanie dokumentów po raz kolejny odbywa się przy samej bramie i tutaj podobnie – na pytanie o zasadność kontroli pada wymijająca odpowiedź, albo nie ma jej w ogóle.
Przyznam, że tego typu sytuacji jest bardzo dużo i trudno w tej chwili wymienić wszystkie, ale za każdym razem, kiedy odlatuję z Rębiechowa spotykają mnie lub je zauważam.
Dodam jeszcze, że na tak wielkich lotniskach jak np. Frankfurt czy Monachium na pewno zdarzają się podobne sytuacje ale są one bardzo sporadyczne. Kontrola bagażu przebiega w przyjaznej atmosferze nie wspominając już o przestrzeganiu przepisów dotyczących strefy Schengen, znajomości języków obcych i podstawowych zasad kultury.
Zastanawiam się – przez jak długi czas moi koledzy z Niemiec czy innych krajów będą zadawali mi pytania, dlaczego na lotnisku w Gdańsku ciągle są jakieś problemy i dlaczego obsługa jest tak wrogo nastawiona do pasażerów?
LN (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Źródło: http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/new ... news=29532
W koncu ktos sie wqrzyl i powiedzial o tym glosno. Ostatnio sam korzystalem z naszego Rebiechowa i szlag mnie trafil. Stwierdzilem, ze jezeli powstana szybkie polaczenia kolejowe, konkurencyjne do samolotow, to zdecydowanie bede z nich korzystac. Tam przynajmniej nie ma takich jaj jak tutaj.
Byl to moj pierwszy lot od czasu wejscia do Schengen. Rowniez sie zdziwilem dlaczego wraz z posiadaniem karty pokladowej sa sparwdzane dokumenty. Na zadane pytanie otrzymalem odpowiedz: "Wie pan jacy sa ludzie-nie wszyscy kojarza roznice miedzy Schengen a Non-Schengen i myla wyjscia". Ok, jest to dla mnie bardzo sensowne. Ale to wystarczy sparwdzac tylko i wylacznie karte, a nie jeszcze dokumenty.
Przy wlasciej kontroli bezpieczenstwa byla juz totalna farsa. Polozylem swoje rzeczy na tasmie do przeswietlania i przeszedlem przez bramke. Oczywiscie nie zapikala. Ale jak ktorys z "inteligentow" zobaczyl ze mam buty, zegratek i pasek, kazal mi zawrocic i je polozyc na tasme. Zapytalem sie na jakiej podstawie - odpowiedz byla prosta i nie wyszukana jak na tych debili: "przepisy". Z doswiadczenia wiem, ze lepiej jest sie nie klocic z mlotkami, ktorzy z racji wykonywanej pracy czuja sie wazni i silni, oraz szczyca sie z tego, ze maja jakas wladze! Wiec zrobilem co kazali! Przeszedlem ponownie i znowu nic nie pikalo (bo z jakiej racji?). Ale kazali mi stanac z uniesionymi rekoma i zaczeli macanke!!! Wiec nie wytrzymalem i sie spytalem czy ich to podnieca? Zalujcie, ze nie widzielsci ich min - jakby narobili w gacie

Coz, mam nadzieje, ze to sie niebawem skonczy i zaczna ludzi traktowac z szacunkiem jak ludzi i respektowac unijne przepisy dotyczace strefy schengen!
Ciekaw jestem, czy wy mieliscie podobne przypadki z naszymi GP'kami?