http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,5405302,Niech_lotniska_oplota_Pomorze.html
Koniec z naiwnym pytaniem: czy na Pomorzu potrzebne są inne - niż gdańskie Rębiechowo - lotniska? Wkrótce na niebie zrobi się prawdziwy tłok. Nie dajmy się zaskoczyć
W ostatnich miesiącach lokalne media rozgrzał spór między prezydentami Gdyni i Gdańska o lotnisko w Oksywiu. Pierwszy chciał tam jak najszybciej uruchomić cywilny port lotniczy. Ten drugi bronił się przed tym, obawiając się wykańczającej wojny konkurencyjnej z gdańskim portem. Dwóch panów pogodzić miał marszałek województwa Jan Kozłowski. Choć w tym sporze nie jest bezstronny (mocno kibicuje Gdańskowi), to wykonał dobry ruch i zapytał o zdanie ekspertów. Kilka dni temu Kozłowski ogłosił: raport gotowy. Przygotowali go dla niego konsultanci z PricewaterhouseCoopers do spółki z brytyjskimi ekspertami od lotnisk z firmy York Aviation. O dziwo, cały dokument, choć opłacony z pieniędzy podatników, pozostaje tajny (podobno urzędnicy będą próbowali go sprzedać np. lotniskom). Mediom i mieszkańcom musi na razie wystarczyć krótkie omówienie. Ale nawet z niego jasno wynika: musimy rozwijać SIEĆ lotnisk, a nie tylko jedno z nich.
Dlaczego? W 2007 r. przez gdański port przewinęło się 1,8 mln pasażerów. Według analityków, chętnych do latania na Pomorzu już w 2012 r. ma być dwa razy więcej, a już w 2016 r. - trzy razy więcej. Prognoza sięga 2025 r. - wtedy w naszym województwie powinno być już 10 mln pasażerów (więcej niż dzisiaj na warszawskim Okęciu).
Ale nie chodzi tylko o masę pasażerów czekających w terminalu na wejście na pokład boeinga czy airbusa. Poza lotnictwem pasażerskim, dynamicznie rozwija się bowiem lotnictwo dyspozycyjne (to np. małe samoloty przewożące prezesa firmy z jednych negocjacji na inne). Szybko przybywa także tych, którzy latają dla przyjemności, turystyki, sportu. Bo dziś by stać się pilotem, nie trzeba mieć, jak się często zdaje, ani zdrowia kosmonauty, ani fortuny. Parę tysięcy złotych wystarczy na rozpoczęcie kariery w lataniu szybowcowym. 20 tys. zł zapłacimy za licencję samolotową, a za kolejne parędziesiąt tysięcy złotych (sprzyja temu tani dolar!) możemy kupić swój pierwszy samolot. Nie trzeba być ekspertem, by przewidzieć, że te wszystkie duże i małe maszyny w Rębiechowie się nie zmieszczą. Poza tym w lataniu nie chodzi o to, by wylądować w jednym miejscu i potem tłuc się kilometrami autem czy pociągiem do celu. Lepiej mieć lotnisko tuż pod nosem. Konsultanci pracujący dla marszałka przeanalizowali cały pomorski potencjał lotniskowy. Doliczyli się 13 lotnisk, ale pięć od razu wykluczyli z dalszej analizy. Powojskowe lotniska w Pieniężnicy (pow. człuchowski), Konarzynach (pow. chojnicki) i Lędziechowie (pow. lęborski) odpadły z uwagi na zdegradowaną infrastrukturę, głównie pasy startowe. A dobrze wyposażone porty lotnicze w Malborku i Cewicach (pow. lęborski) wyeliminowano, bo z nich wciąż korzystać chce przede wszystkim wojsko. Eksperci zajęli się pozostałą ósemką. Co stwierdzili?
Gdańsk Rębiechowo. Było, jest i będzie liderem. Po rozbudowie infrastruktury będzie mogło obsługiwać nawet 10 mln pasażerów. Plan na rozwój jest jasno określony: priorytetem ma być lotnictwo pasażerskie, pozostałe typy lotów mają być przenoszone na inne lotniska.
Gdynia Oksywie. Dzięki dobrej infrastrukturze i położeniu (10 minut do centrum Gdyni, godzina do Gdańska), to pewny kandydat do bycia pomorskim portem lotniczym numer 2. Rekomendowana strategia: skupienie się na początku na lotnictwie ogólnym i dyspozycyjnym. Ale w ciągu kilku lat eksperci przewidują także przejęcie części ruchu pasażerskiego z Gdańska.
Pruszcz Gdański. Choć dzisiaj Aeroklub Gdański dzieli to lotnisko z 49. Pułkiem Śmigłowców Bojowych, to miejsce to także ma perspektywy, by stać się powietrzną bramą do Trójmiasta: dla ludzi latających turystycznie i tych, którzy podróżują w interesach. Zalety Pruszcza: olbrzymi pas startowy, który po remoncie może być dobry nawet dla dużych odrzutowców i bliskość Gdańska (15 min samochodem do centrum).
Jastarnia. Malutkie lądowisko na Półwyspie Helskim, dostępne tylko dla śmigłowców i niewielkich samolotów. Korzystają z niego np. majętne osoby, które lubią wczasy na Półwyspie, a nie lubią stać w korkach. Potencjał rozwojowy jest niewielki, ale w sezonie letnim to niewątpliwa atrakcja dla podniebnych turystów, a także szansa na szybki ratunek - z lądowiska mogą korzystać także śmigłowce ratownicze.
Słupsk Redzikowo. Długi pas startowy w dobrym stanie, 14 km od centrum Słupska. W miarę wzrostu popytu na loty, mogą zacząć tam lądować nawet samoloty pasażerskie. O ile Amerykanie nie zdecydują się na budowę w tym miejscu tarczy antyrakietowej. Jeśli to zrobią, lotnisko dla cywili przestanie istnieć.
Słupsk Krępa. Typowo aeroklubowe lotnisko z dwoma pasami trawiastymi (8 km od Słupska). Jeśli Amerykanie nie zbudują u nas tarczy, wiele się nie zmieni. "Dużym" lotniskiem dla Słupska będzie Redzikowo, rola Krępy będzie latania rekreacyjne. Co innego, kiedy tarcza powstanie. Wtedy spodziewać się można rozwoju także tego lotniska.
Korne. Prywatne lądowisko w samym sercu Kaszub, 9 km od Kościerzyny, tuż przy drodze do Bytowa. Wielkich samolotów nigdy tu nie będzie, ale wszystko wskazuje, że piloci mniejszych maszyn polubią to miejsce. Takiemu kierunkowi rozwoju sprzyjają dobre warunki pogodowe do lotów szybowcowych.
Borsk. Kiedyś wielka wojskowa baza lotnicza, dziś w rękach prywatnych. Eksperci nie przesądzają, czy jest szansa na efektywne wykorzystanie tak dużego lotniska w tym miejscu, nie wykluczają zmiany funkcji tego terenu. "O roli obiektu powinny zdecydować możliwe od uzyskania korzyści ekonomiczne" - piszą.
Każde z tych ośmiu lotnisk i lądowisk wymaga innych inwestycji, innej ścieżki rozwoju. Trzeba pamiętać, że to wszystko są plany na lata, a nie na miesiące.
Jak to wszystko skoordynować? Eksperci podpowiedzieli marszałkowi: musi powołać stowarzyszenie podmiotów zarządzających poszczególnymi lotniskami.
Ale lista zadań, które politykom nakreślili konsultanci, jest dłuższa: trzeba pilnie dogadać się z wojskiem (choćby w sprawie takich lotnisk jak Pruszcz czy Oksywie), przygotować plany rozwoju dla każdego z obiektów i wspierać marketingowe wysiłki zarządców lotnisk.
Dlatego panowie samorządowcy, lepiej zakończcie jałowe kłótnie o lotnisko w Oksywiu i weźcie się do roboty. Z autostradą A1 jesteśmy spóźnieni o pół wieku. Nie powtórzymy tego błędu, jeśli chodzi o lotniska.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto