Nielegalne lotnisko pod Poznaniem
Sylwia Sałwacka2007-05-12, ostatnia aktualizacja 2007-05-11 16:39
Pod nosem bazy lotniczej w Krzesinach, gdzie stacjonują F-16, działa nielegalne lotnisko cywilne. Wojskowym to nie przeszkadza, zresztą też chętnie z niego korzystają.
Fot. Piotr Skórnicki / AG Fot. Piotr Skórnicki / AG
więcej zdjęć Malutkie lotnisko w Żernikach - jeden pas startowy, hotelik, Ośrodek Szkolenia Lotniczego Aerostart, kilka hangarów. Ląduje tu ok. 20 samolotów tygodniowo, przede wszystkim cessny: z Polski, ale też z Anglii, Niemiec, Włoch.
Swoje samoloty trzyma tu kilku znanych biznesmenów. W Żernikach pojawiają się też sąsiedzi z lotniska w Krzesinach, m.in. były szef 31. Bazy Lotniczej Wojciech Krupa. Bogdan Likus, emerytowany pilot, szef ośrodka szkoleniowego, żartuje: - Tylu tu wojskowych, że Żerniki to w zasadzie w jakimś sensie odnoga Krzesin.
Stanisław Biernat, współwłaściciel lądowiska (tak nazywa się lotniska o mniejszej randze, przeznaczone dla małych samolotów) potwierdza: - Bywa u nas cała wierchuszka, na przykład generał Anatol Czaban [były szef II Dywizji Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu, dziś w Sztabie Generalnym - przyp. red.]. W hangarach trzyma swój samolot biznesmen Piotr Długiewicz.
Oficjalnie lotnisko jednak nie istnieje. Jego właściciele nie zarejestrowali go w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, choć nakazuje to obowiązujące w Polsce prawo lotnicze. Katarzyna Krasnodębska, rzecznik prasowa ULC, potwierdza: - Lądowisko w Żernikach z całą pewnością jest nielegalne. Nie powinny tam startować ani lądować żadne samoloty.
Kto panią nasłał?
Żerniki nie zostały wpisane do ewidencji, bo właściciele nie uzgodnili ich lokalizacji z Dowództwem Sił Powietrznych. Opinia dowództwa jest w tej sprawie kluczowa, bo lądowisko usytuowane jest w podejściu do lotniska wojskowego w Krzesinach. Oba lotniska korzystają z tej samej przestrzeni powietrznej. - Oś podejścia do lądowiska przecina oś podejścia do drogi startowej lotniska Poznań-Krzesiny, czyli wojskowa i cywilna droga powietrzna krzyżują się. Powstaje kolizja pomiędzy ruchem lotniczym z lądowiska a ruchem prowadzonym z lotniska wojskowego - tłumaczy Krasnodębska.
Lądowisko działa jednak od kilku lat. W 1996 r. Stanisław Biernat, rolnik i ogrodnik, kupił wysypisko śmieci. Chciał posadzić tu las, ale syn Robert interesował się lotnictwem. Własnym kosztem utwardzili brukiem 617 metrów pasa startowego i oświetlili go. Interes się rozkręcił. Ludzie chętnie tu latają, bo lądowisko nie pobiera żadnych opłat (zarabia głównie ośrodek szkoleniowy).
We wrześniu 2003 r. doszło tu do tragicznego wypadku: samolot fox 912 wpadł do stawu, który znajduje się w pobliżu pasa startowego. Zginęła jedna osoba. Sprawa trafiła do sądu, biegli orzekli, że zawinił pilot. Już wtedy wyszło na jaw, że lądowisko działa nielegalnie. Chce się jednak rozwijać. Biernatowie ogłosili, że chcą rozbudować lądowisko: - Pas ma liczyć ok. 1200 metrów, aby mogły startować nawet 20-osobowe samoloty z kibicami na Euro 2012 - wyjaśniali.
Stanisław Biernat utrzymuje, że działa legalnie. Syn Robert przyznaje, że jednak nie. - Kluczowy warunek, czyli zgodę wojska na lokalizację mamy - zapewnia. - Ale do poprawy na lotnisku jest kilka rzeczy, musimy m.in. utwardzić ziemię wzdłuż pasa. A potem ucina: - Kto panią na nas nasłał?
Gdzie są te Żerniki?
Zdaniem Dowództwa Sił Powietrznych w Warszawie, Biernatowie nigdy nie zgłosili się do niego, żeby uzgodnić lokalizację lądowiska. Właściciele lądowiska dogadali się za to sami z Krzesinami. Ponad dwa lata temu Wojciech Krupa, wówczas szef 31. bazy w Krzesinach, sporządził notatkę w sprawie współpracy z Żernikami i uzgodnił z właścicielami zasady korzystania z przestrzeni powietrznej. - My nawet nie wiemy, gdzie są te Żerniki. Sprawdziliśmy, ta notatka dotyczy jedynie zabezpieczenia bezpieczeństwa w przestrzeni powietrznej. Nie jest w żadnym razie opinią dla Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Biernatowie muszą się do nas zgłosić oficjalnie - mówi mjr Wiesław Grzegorzewski, rzecznik DSP. Czy mogą liczyć na pozytywną opinię? - Nie wiem. Jak na razie Krzesiny nas zapewniają, że ruch cywilny w Żernikach nie koliduje z ruchem lotniczym w bazie wojskowej. Ale pamiętajmy, że podpoznańska baza się rozwija - mówi Grzegorzewski.
Biernatów broni całe środowisko lotnicze w Poznaniu, choć wiele osób wie, że nie mają zalegalizowanego lądowiska. - Świetni ludzie, mieli fajny pomysł. Nie róbcie im krzywdy - mówi Sławomir Orłowski, były rzecznik 31. Bazy w Krzesinach, dziś dziennikarz.
Źródło: Gazeta Wyborcza - Poznań
B772LR zrob tam kocowe pani Sylwi
