Generalnie w funduszach unijnych (niekoniecznie dotyczących inwestycji i tzw. "dużych projektów") jest tak, że wkład własny (jeśli jest wymagany) musi być zapewniony przez projektodawcę w odpowiedniej wysokości (procentowo w stosunku do całości projektu), zgodnie z wytycznymi UE. Nie jest jednak powiedziane, w jakiej postaci musi być on wniesiony, ani też, czy mają to być pieniądze projektodawcy. Może to być np. kredyt bankowy, który projektodawca załatwia we własnym zakresie. Po prostu takiej części wartości inwestycji nie finansuje Bruksela, ani Skarb Państwa (czyli środki pochodzące z budżetu państwa).
Trudno powiedzieć, jaka jest przyczyna w tym konkretnym przypadku, ale jedno jest pewne - w dobie kryzysu będzie bardzo trudno uzyskać kredyt z jakiegokolwiek banku, zwłaszcza w takiej wysokości. Banki liczą teraz każdy grosz i są raczej zainteresowane pozyskiwaniem gotówki.
Przypomina mi to dawne plany budowy pięknego i, co najważniejsze, unikatowego terminala, z których oczywiście nic nie wyszło. Ciekawe, jak będzie tym razem.
Póki co zainwestowano w nowiutki szlabanik
W sumie miasto Gdańsk, które także jest udziałowcem portu, mogłoby podsypać trochę grosza, skoro stać je na kilkusetmilionową Baltic Arenę (czy jak to się będzie ostatecznie nazywało).